czwartek, 18 września 2014

Nic o szyciu.

Czas leci nieubłaganie.
Pawełek wczoraj skończył trzy miesiące a mi to zleciało jak z bicza trzasł. Pawcio jest cudownym dzieckiem. Świetnie się rozumiemy, mało płacze. Lubi być noszony na rękach ale potrafi też zasnąć w leżaczku gapiąc się na kuchenne wyczyny mamusi. Oto co się produkuje:

nalewki z malin, pigwy i czarnego bzu 
z tych samych owoców soki:


Ale te zdjęcia to tylko pretekst bo wcale nie o kuchnię chodzi.
Chodzi o pochwałę życia kury. 
Z gatunku domesticus.
Rok temu nie wyobrażałam sobie, że moje życie może się tak potoczyć. Angażowałam się w pracę i choć czasem mnie męczyła, byłam raczej zadowolona z życia. Potem na horyzoncie pojawił się Pawełek i przeżyłam lekki szok. Chwilę mi zajęło dostosowanie się do rzeczywistości. Przede wszystkim był strach o zdrowie maleństwa. Od momentu kiedy badania prenatalne wykazały, że wszystko jest dobrze, zaczęłam cieszyć się tą sytuacją. Od pól roku jestem w domu i mam przed sobą jeszcze rok wolnego od pracy zawodowej. Korzystam bowiem z dobrodziejstwa urlopu rodzicielskiego. 
Tak mi się dobrze w domku z dzidziusiem siedzi, że już się martwię, że ten rok szybko zleci i trzeba będzie wracać do roboty...
Jak sobie radzę z maleństwem? Opieka nad trzecim dzieckiem, kiedy dwójka starszych jest już samodzielna, to bajka. Dopiero teraz doceniam uroki macierzyństwa. Nie boję się, nie denerwuję. Starsze dzieciaki uwielbiają braciszka i tak jak ja rozczulają się nad każdą minką i uśmiechem maleństwa. Moje serce jest permanentnie w stanie podobnym do serka topionego.

W czasie wakacji zaliczyliśmy wesele (Pawełek miał dokładnie dwa miesiące), na którym okazało się, że jest bardzo towarzyski a w spaniu nie przeszkadza mu głośna muzyka. Mieliśmy przez dwa tygodnie dom pełen gości i dzidziuś pozytywnie reagował na każdą ciocię i każdego wujka, którzy go bawili albo usypiali. Na rozpoczęciu roku szkolnego u starszaków okazało się, że w zasypianiu nie przeszkadza mu także harmider szkolny. Troszkę mi się synuś rozregulował na wakacjach nad morzem, gdzie był głównie noszony w chuście. Ale dość szybko wróciliśmy do rzeczywistości.
Muszę przyznać, że aktualnie przeżywam chyba najlepszy okres w moim życiu. 
Życzę wszystkim takiego spokoju i radości. 

Kilka fotek:
 z 27 czerwca (10 dni)

 w lipcu na tarasie w czasie wizyty cioci Klaudii 

 a to spacerek na plaży pod koniec sierpnia. 
zdjęcie z wczoraj:

trudno zrobić mu fotkę jak się uśmiecha, ale będę próbować ;)

wtorek, 24 czerwca 2014

Hafty i koniec laby

Laba skończona.
Pawełek przyszedł na świat 16 czerwca o 10:00. Dwa tygodnie przed terminem.
Zdrowy, śliczny dzidziuś. Ważył w dniu urodzenia 2950 g, ale za to był długi na 55 cm. 
Do tego szczęśliwego dnia udało mi się wyhaftować:

Na świąteczne poduszki:





Na podstawie własnego wzoru:


Na poduszki na licytacje dla WOŚP

No i niestety nieskończone serce.

Nie mam pojęcia kiedy Pawełek pozwoli mi dokończyć ten haft i usiąść do maszyny...

sobota, 17 maja 2014

Stained glass patchwork - witraże

Jako, że nie mogę teraz za bardzo siedzieć przy maszynie, przerzuciłam się na hafty. Posprzątałam w niteczkach, zamówiłam nowe kanwy i zaczęłyśmy z Ulą haftować motywy na poduszki na następny kiermasz świąteczny i WOŚP. Ale przecież nie będę pokazywać wiosną bożonarodzeniowych motywów ;)
Pomyślałam zatem, że wrzucę tu moje stare prace, których zdjęcia, dzięki nieocenionej Tereni, udało się wydobyć z miejsca dla mnie niedostępnego. Był taki czas, że zapoznawałam się z różnymi technikami, zarówno w szyciu jak i w innych robótkach nicianych. Szydełkowałam, robiłam na drutach (mało ale jednak), robiłam frywolitki czółenkiem (blee) i na igle (to mi się bardziej podobało). Próbowałam różnych technik hafciarskich (krzyżyki, haft płaski, richelieu). Efekty tych prób poniewierają się pewnie gdzieś w sieci, a najwięcej ich było na nieodżałowanym multiply. 
W szyciu patchworków próbowałam chyba wszystkiego. Jedną z poznanych przeze mnie technik jest stained glass patchwork, czyli po naszemu patchworkowe witraże. 
Szyłam je dwiema metodami. Jedna polega na przygotowaniu z użyciem flizeliny dwustronnej tła, czyli "szybek", a potem obszycia projektu lamówką. Ja używałam gotowej, złożonej na pół lamówki ze skosu, nabytej w hurtowni. Tą metoda powstały:

Madonna z Dzieciątkiem. Mam ją do tej pory, uważam ja za jedną z moich najlepszych prac:



 Ostatnio doszyłam Madonnie rzęsy, żeby nie było wątpliwości, że ma zamknięte oczy. Miałam wrażenie, że niektórzy nie umieli tego zobaczyć.

Wzór tego obrazu znalazłam gdzieś w sieci. 

Także Żaglowiec szyłam według znalezionego w sieci witraża:



Żaglowiec był szyty na urodziny dla mojej przyjaciółki z podnóża Tatr. 

Kolejnym projektem była Muzyczna poduszka. Projekt opracowałam sama.



Poduszka była urodzinowym prezentem dla przyjaciółki ze "stolycy".

Poza tym tą metoda uszyłam jeszcze poduszkę na akcję Kołderek za jeden uśmiech. Została podarowana siostrze jednego z obdarowanych kołderką dzieci. Poduszka szyta była na spotkaniu kołderkowym w Warszawie wiosną 2006r.:



Inną techniką szycia witraży jest wykorzystanie freezer paper. Przyprasowuje się tkaninę do niego, kopiuje wzór, wycina a potem pod spód podkłada kawałki materiałów, niczym pod odwrotną aplikację. 
Z jej zastosowaniem uszyłam makatkę "Goście". Wciąż ją mam w domu.
Tak wyglądała po przyszyciu kolorowych skrawków. Widać miejscami freezer paper. Nie chciało i się go dokładnie wydłubywać;)

 Poniżej zdjęcie zrobione przed chwilą ;)

A teraz wracam do haftów:)
Pozdrowienia z deszczowej Małopolski!

czwartek, 8 maja 2014

Kurs tapicerstwa - odnaleziony

Obiecywałam kiedyś, że zrobię nowy tutorial kanapowy w miejsce tego, który przepadł na multiply.
Okazało się, że dzięki zapobiegliwości nieocenionej Klaudii ze "stolycy" kurs multiplowy przerwał i mogę go teraz w całości przytoczyć. Zasadniczo do tej pory szyję kanapy tą samą metodą, z tą różnicą, że na koniec przy przyszywaniu lamówki dodaję gumkę tak jak to pokazałam w tym poście (klik)

Szyłam wtedy taką kanapę:
No to zaczynamy:

takie kawałki szmatek są potrzebne:


oparcie kanapy może mieć dowolny kształt ale powinno być tak długie, żeby po wszyciu zachodziło mniej więcej do połowy boków kanapy
ten duży prostokątny kawałek po zszyciu powinien mieć długość pudełka plus 1cm z każdej strony a szerokość - wierzchu pudełka i wysokości pudełka plus 1 cm.

zaczynam od zszycia tych części:

potem podkładam sobie piankę pod te kawałki i pikuję jak bądź:


obszywam naokoło zygzakiem i obcinam wystającą piankę:


 zszywam "oparcie" kanapy:


wypycham nadzieniem z poduszki i zaszywam zygzakiem dół:


tu muszę dodać, że wypychanie można sobie zostawić na potem tak jak to zrobiła MałgosiaP. Zajrzyjcie do jej tutorialu kanapowego (Klik)

idziemy dalej
to jest podszewka (wymiary pudełka plus 1 cm naokoło plus skrzydełka o wysokości pudełka plus 1 cm) nie podaję dokładnie, bo są pudełka z chusteczkami o różnej wysokości i trzeba sobie dopasować:


tak przykładam spód do wierzchu:


i tak przyszywam po linii narysowanej ok 1 cm od brzegów tych bocznych skrzydełek. Te linię rysuję sobie przykładając po prostu pudełko z chusteczkami  dokładnie na środku i obrysowując naokoło.


naklejam sobie kawałek taśmy, żeby wyznaczyć linię szycia dziurki:


i robię dziurkę guzikową, możliwie jak najdłuższą, żeby chusteczki łatwo się wyciągały:


 tak wygląda przecięta:



zszywam podszewkę na bokach:


 jeszcze jedno ujęcie zszytej podszewki:



poniżej jest pokazane jak zszywam ze sobą brzegi.
Jedno zdjęcie mi zginęło, było na nim jak spięłam sobie kanapę do zszycia. Zobaczcie na następne zdjęcie już po zszyciu to będziecie wiedzieć o co chodzi. Tutaj pokazałam, że należy szyć wzdłuż szwu, którym przyszyta została podszewka:


 tak sobie to przyszyłam:


 teraz składam boki:


jeszcze jedna fotka:



tu macie zaznaczone dokąd należy prowadzić szew. tak ze 2 mm od miejsca przyszycia podszewki:




 ten dzióbek odcinamy:



obcięty, ładny, okrągły brzeg:


tu zaznaczone linie gdzie odetnę nadmiar materiału po zszyciu:


tak spinam do zszycia:


prawie zszyta kanapa:






obszywam sobie zygzakiem i obcinam nadmiar podszewki:


przyszywam lamówkę strzałka pokazuje gdzie się pomyliłam. musiałam rozpruć i włożyć pod spód drugi koniec lamówki:


tak powinna być przyszyta na łączeniu:


no, a tak wygląda po przyszyciu:


miłego szycia!

A to kilka kanap, które wtedy uszyłam: