czwartek, 27 marca 2014

Modern Life Patchwork

Tadam! Skończyłam patchwork przeznaczony na prezent ślubny. Miałam z nim trochę przebojów. Najpierw długo myślałam nad projektem. Nie wiedziałam jaki patchwork spodobałby się młodym. Na pewno nie mógł być klasyczny. Czy ma być bardziej spokojny czy bardziej crazy? Czy jasny, czy ciemny? Przejrzałam w sieci milion zdjęć nowoczesnych (modern) patchworków. Potem zastanawiałam się nad kolorystyką. Nie byłam pewna czy iść w zielenie czy w granaty. W końcu chyba znalazłam rozwiązanie ;) Pikowanie zajęło mi masę czasu i było okropnie nudne. 
Ale, nieskromnie pisząc, efekt jest warty wysiłku.

strona bardziej spokojna:

strona bardziej zwariowana:

 Naprawdę jest dwustronny:

kilka detali:


wymiar mniej więcej 200/160. Szyty na łóżko 200/140

No i jeszcze pomocnicy, a raczej przeszkadzacze:


A teraz zabieram się za fanty na kiermasz wielkanocny


Zgłosiłam narzutę do zabawy w Świecie artysty


sobota, 22 marca 2014

Zawsze na posterunku

Jak ktoś ma w domu koty to wie, że żadne szycie bez nich nie wchodzi w grę. Absolutnie nie jest możliwa zabawa szmatkami bez udziału mruczków. A jak nawet robimy sobie przerwę to grzecznie czekają na ciąg dalszy. Czasami nawet się obrażają jak oczekiwanie trwa zbyt długo. O tak:




A już spinanie kanapki to najlepsza zabawa:


Mam jeszcze trzeciego pomagiera ale jest bardzo nieśmiały i ceni sobie swoją prywatność. Na widok aparatu czmycha z prędkością światła. Jak w końcu paparazzi go dopadnie to go pokażę. 


piątek, 14 marca 2014

Ślub w karnawale, przeprowadzki i początek czegoś...

W drugiej połowie lutego pojechaliśmy do Duseldorfu na ślub Oli, córki mojego męża. Młodzi wybrali sobie na termin ślubu cywilnego okres karnawału. Zabawa była pyszna. Niemieckiego języka nie posiadam, ale na ślubach zawsze chodzi o to samo, więc można się było domyślić. Powtórkę uroczystości będziemy mieli w sierpniu w Krakowie. Tym razem na poważnie, w bieli i z welonem ;)
Kilka fotek podkreślających powagę wydarzenia. Zwróćcie uwagę na bukiet panny młodej





No i Ola nam się definitywnie wyprowadziła, więc został pusty pokój. Na pokój ten chętkę miała od dłuższego czasu Ula. Jęczała, płakała, nudziła. W końcu ulegliśmy i w zeszły weekend przeprowadziliśmy ją do dawnego pokoju siostry. A trzeba Wam wiedzieć, że moja córka już kilka razy zmieniała pokoje w domu. Zawsze najfajniejszy jest ten, który akurat nie jest jej. Miała zakusy na pokój Patryka, podobał jej się pokój taty, no i oczywiście mój pokój szyciowy. Tylko ja bywałam na tyle słaba, że udawało jej się namówić mnie za zamianę. Młoda ma szczęście, że ja też lubię zmiany. Poza tym nigdy się tak dokładnie nie posprząta jak przy przeprowadzce ;) 
No i w związku z tym, że młoda wyprowadziła się na górę został po niej mój pierwszy szyciowy pokój w tym domu, z dużą szafą, biblioteczką i dwumetrowym biurkiem. Jego największą zaletą zaś jest to, że ma okno od południa i w słoneczny dzień jest niesamowicie oświetlony. 
Wróciłam więc na stare śmieci. Zabrałam ze sobą wszystkie swoje pamiątki. Na przykład elfa kupionego w Pizie, i wyglądającą zza szyby lalkę kupioną w Peniscoli w Hiszpanii:

Zabrałam swoją pamiątkową kapę uszytą z bloków, które stworzyły dla mnie dziewczyny z Kołderek za jeden uśmiech, oraz poduszkę cathedral windows, która wygrała konkurs na starym forum Craftladies

I wszystkie potrzebne do (ż)szycia akcesoria, umieściwszy je w cudownie słonecznym miejscu:

Jak już się urządziłam to rzuciłam się do szycia bo zawsze "nowe" miejsce napędza mnie do działania.
Ponieważ z uwagi na mój aktualny stan wszystko robię duuuużo wolniej, ta nowa rzecz powstaje z większym namaszczeniem. Teraz jestem na zwolnieniu,więc mam dużo czasu. Problem jednakże polega na tym, że nie za bardzo mogę siedzieć przy biurku, więc tym bardziej muszę przerywać szycie i zajmować się czymś innym. Więc w przerwach pomiędzy leżeniem z książką a leżeniem z kompem powstaje takie coś:



Co to będzie, co to będzie?...
Wszystko w swoim czasie ;)

piątek, 7 marca 2014

Przegląd ostatnich prac i wielkie zmiany

Mam w zanadrzu trochę zdjęć zrobionych naprędce za pomocą telefonu. Jak zwykle szyłam fanty na kiermasz szkolny i jak zwykle zapominałam zrobić im zdjęcia w odpowiednim momencie. 
W ostatniej chwili,  już zapakowane uwieczniłam dla potomnych ;)





Poza tym na zamówienie uszyłam rożek dla dzidziusia



i kanapy.. uff, już mi bokiem wychodzą...

tych kanap uszyłam więcej ale już ich nawet nie fotkowałam...

No a teraz podzielę się z Wami naszą niespodziewaną i (a jakże...) nieplanowaną,
 ale jednak radością. Na przełomie czerwca i lipca przyleci do nas bocian.
Trochę późno, ale nie będziemy narzekać ;)
Przyniesie zawiniątko, które według wszelkich oznak na niebie i ziemi zostanie nazwane Pawełkiem. 
Nastąpią zatem dość spore zmiany, ale może dzięki temu będę miała trochę więcej czasu na szycie?
Pozdrawiam wszystkie dojrzałe mamy ;)