czwartek, 8 czerwca 2017

Pokrowiec na ukulele Uli

Od początku tygodnia siedzę chora w domu. Dzisiaj wreszcie objawy choróbska ustąpiły na tyle, że mogłam pomyśleć o maszynie do szycia. Wcześniej nudności a przede wszystkim zawroty głowy uniemożliwiały mi pochylenie się nad stołem z maszyną. I w ogóle nad czymkolwiek...

Ula jakiś czas temu kupiła sobie ukulele. Ciekawa byłam czy będzie miała taki sam zapał do instrumentu jak jej mama kiedyś do gitary. Gdyby nie miała, to strata nie była by duża, bo ukulele kupiła sobie z własnych zaoszczędzonych pieniędzy. :)

 Ale dziecko zapał ma. Gra coraz lepiej. Mogę doświadczać tego wyłącznie zza drzwi jej pokoju, bo odmawia koncertowania przed publicznością. Coś wiem na ten temat, więc nie naciskam ;)

Już dawno miałam jej uszyć pokrowiec na ukulele. Więc jak już zawirowania w głowie w miarę odpuściły, wyjęłam pocięte, stare jeansy i przystąpiłam do dzieła. Spodobało mi się szycie ze skrawków wyciętych ze starych spodni. Uszyłam już takie dwa plecaki-worki. A teraz pomyślałam, że spodnie wykorzystam też na pokrowiec. Mocno nagłowiłam się nad połączeniem wierzchniej warstwy z podszewką i wszyciem we wszystko zamka. Szyłam trochę na czuja i na końcu wydumałam jak to poskładać do kupy. Muszę przyznać, że pokrowiec wyszedł mi bardzo profesjonalnie. Gdybym szyła drugi to nie zmieniałabym metody szycia. 

Pokrowiec uszyty jest specjalnie tak, żeby kawałki jeansu na zszyciu odrobinę się strzępiły. Kieszeń także doszyłam naokoło zygzakiem, bez podwijania. Nie, żebym nie umiała inaczej ;)








1 komentarz: