poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Króliki jak ciepłe bułeczki i przemyślenia dotyczące sprzedaży

No i po kiermaszu. Króliki w skromnej ilości 23 szt. zeszły na pniu w cenie 12 zł za sztukę. Panie chciały wycenić po 15 zł ale mi się wydawało, że to za drogo. Optowałam za sprzedawaniem po dyszce. No i pomyliłam się, bo po 15 zł  też by pewnie się sprzedały. Poproszono mnie o doszycie jeszcze kilku sztuk, bo panie nauczycielki nie zdążyły sobie kupić. Doszyłam jeszcze 11. Tym samym Rada Rodziców na królikach wzbogaciła się o 432 zł. 
Doszywane króliki:


Gotowe: 

A tak szły do sprzedaży:

Ja tam specjalistka od sprzedaży nie jestem ale zawsze dbam o to, żeby moje wytwory idące do ludzi były jak najbardziej profesjonalnie zapakowane. Używam do tego zaklejanych worków. Niestety nie było w hurtowni zaklejanych woreczków wielkości odpowiadającej królikom, więc nabyłam woreczki strunowe. 100 szt za 7,50zł. Nie jest to jakaś straszna kwota a na stoisku zawsze wygląda to lepiej. Każdy może sobie wziąć królika w worku do łapy bez ryzyka że go ubrudzi. ;)
Kolejne przemyślenia to takie, że nie opłaca się szyć dużych rzeczy. Pamiętacie jak szyłam na kiermasz narzuty? Sprzedawały się w cenach od 100 zł  do (w porywach) 240 zł. Masakra. Teraz zestaw dwóch poduszek ze stokrotkami sprzedał się za 180 zł, poduszka z kurczaczkami w komplecie z kurą sprzedały się za 160 zł. Pojedyncze poduszki sprzedawały się w cenach 50-90 zł a Uli poszewka sprzedała się za 90 zł.  
Jak wiecie uszycie poduszki, nawet super wypasionej, zajmuje duuuuzo mniej czasu niż uszycie narzuty. Już nie mówiąc o tym, że idzie na nią dużo mniej materiału. Jednak, gdybym miała jeszcze szyć do sprzedaży na kiermaszu szkolnym narzutę to szyłabym najprostszą możliwą, może 9 łat, może log cabin. I bez jakiegoś wydziwianego pikowania. Najlepiej po szwach i trochę lotu trzmiela, ale nie za dużo. 
Wypasione patchworki to tylko dla koneserów ;)
Howg!

4 komentarze:

  1. Podobaja mi sie te kroliki. Gdyby nie brak czasu to bym tez uszyla dla moich dzieciakow. A co do wyceny to masz racje ze nie oplaca sie szyc duzych rzeczy. Ja nie szyje wcale na sprzedaz bo nie mam kiedy ale i tak bym sie denerwowala ze sie nawet koszt materialow nie zwroci a co dopiero prad czy czas pracy

    OdpowiedzUsuń
  2. śliczne królisie :)

    To racja, narzut nie opłaca się szyć:( Szkoda, że u nas na razie (oby kiedys było lepiej!) tak słabo jest cenione rękodzieło:(

    OdpowiedzUsuń
  3. natchnęłaś mnie postem o królikarni :) i uszyłam rzutem na taśmę, dzień przed kiermaszem, 10 królisiów... sprzedałam 7, jednego podarowałam organizatorce - tak na uśmiech, a ostatnie dwa sprzedało się u koleżanki w pracy... kto by pomyślał - jak świeże bułeczki :)
    efekt - nie mam króliczków na swój stół... i truuuudno... w przyszłym roku może :-)

    podziwiam, że tyyyyle udało Ci się ich uszyć! i to w szczytnym celu :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno nie oglądałam Twoich prac, tymczasem TY dalej tak pięknie tworzysz :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń