Kto przeglądał mojego bloga od początku, wie, że próbowałam się zmierzyć z tradycyjną kołdrą Dear Jane. Uszyłam dwa rzędy bloków i padłam pokonana. Ostatnio wyjęłam je i postanowiłam, że nie będę jej dalej szyć. Przede wszystkim dlatego, że nie bardzo podoba mi się kolorystyka wybrana na tę kołdrę. Chciałam ją uszyć jak najbardziej podobną do oryginału. Jednak podczas szycia poszczególnych bloków obejrzałam wiele stron poświęconych temu patchworkowi i spodobały mi się inne kolory. Może kiedyś jeszcze się zabiorę za szycia, choć teraz to już nawet nie pamiętam jak uszyłam poszczególne bloki. Pamiętam tylko, że szyte były z pomocą szablonów wydrukowanych z oryginalnej hamerykańskiej książki, podarowanej mi przez kolegę mieszkającego za Wielką Wodą.
Każdy blok ma rozmiar 4,5 cala.
Zatem trzeba było jakoś gotowe bloczki wykorzystać
Postanowiłam uszyć sobie Baby Jane (tak nazywane są patchworki uszyte z bloków z oryginalnego quiltu, ale mniejsze) i powiesić go nad miejscem pracy szyciowej.
Jak zdecydowałam tak zrobiłam.
Wewnątrz włożony jest kawałek polaru. Nie odważyłabym się włożyć polaru w kołdrę. Z moich obserwacji wynika, że polar mimo prania w niskich temperaturach sukcesywnie się kurczy. Ale takiej makatki nie będę przecież często prać, więc nic jej nie grozi ;)
Oto fotka:
Ślicznie wygląda nad moim stołem, i zachęca do szycia ;)
Bardzo zachęca :-)
OdpowiedzUsuńBliżej mego serca jest modern patchwork niż tradycyjny, jak również kolory lata niż jesieni, ale podoba mi się Twoja Baby Jane :-) Mimo różnorodności bloków widzę harmonię. Moim zdaniem Twoja decyzja wyszła jej tylko na dobre :D
OdpowiedzUsuńjest piękna
OdpowiedzUsuńMiałam podobną historię z moją DJ, ale ja uszyłam tylko parę bloków (chyba 3:D), a Ty uszyłaś ich całkiem sporo! Dobrze, że zalazłaś czas by stworzyć Baby Jane, to bardzo ładna pamiątka.
OdpowiedzUsuńCałość wygląda bardzo dobrze, ciekawe bloki, ładna kolorystyka, wykonanie bez zarzutu. Szkoda by było chować tyle włożonej pracy gdzieś w pudłach.
OdpowiedzUsuń