sobota, 23 stycznia 2016

Doodling na poduszce

Moja Ula od pewnego czasu bazgroli różne różnistości. Doodlingiem to nazywa. Podobają mi się te jej bazgroły, więc postanowiłam je uwiecznić.
Zrobiłam fotkę rysunku a potem go wydrukowałam w powiększeniu.
Podkleiłam klejem w sprayu do kremowej szmatki i odrysowałam jak umiałam.
Potem odkleiłam papier i przyprasowałam flizelinę.
Czerwony kawałeczek i kilka małych czarnych, ale takich, co by je było trudno nicią wypełnić, nakleiłam za pomocą dwustwonnej flizeliny. Trzeba było je precyzyjnie wycinać małymi nożyczkami. Niestety, nie wyszło mi zbyt dokładne odwzorowanie.
No a potem trzeba było to wszystko przeszyć ściegiem satynowym, gdzieniegdzie wspomagając się stopką do pikowania i szyciem z wolnej ręki. Pracochłonne było bardzo i cały czas bałam się, że mi coś gdzieś nie wyjdzie i uszytek będzie do wyrzucenia. Najbardziej denerwowałam się oczywiście pod koniec roboty, bo szkoda mi było tego co już uszyłam.
Potem machnęłam jeszcze podpisik, i uszyłam poduszkę. Ula bardzo zadowolona.

Poduszka wygląda tak:

A tu poszczególne etapy roboty:

Powiększony oryginał:

Uff, kawałek już uszyty, znaczy - da się ;)

 Zestawienie oryginału z kopią ;)


 Plecki na zamek:

Teraz mało mam czasu na większe prace, więc chociaż poduszki sobie szyję....

4 komentarze:

  1. No, to jest coś, co mnie przerasta. Wyjątkowa poduszka powstała :-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. super! mnóstwo pracy ale efekt wart zachodu no i pierwowzór też jest świetny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł i wykonanie !

    OdpowiedzUsuń