piątek, 14 marca 2014

Ślub w karnawale, przeprowadzki i początek czegoś...

W drugiej połowie lutego pojechaliśmy do Duseldorfu na ślub Oli, córki mojego męża. Młodzi wybrali sobie na termin ślubu cywilnego okres karnawału. Zabawa była pyszna. Niemieckiego języka nie posiadam, ale na ślubach zawsze chodzi o to samo, więc można się było domyślić. Powtórkę uroczystości będziemy mieli w sierpniu w Krakowie. Tym razem na poważnie, w bieli i z welonem ;)
Kilka fotek podkreślających powagę wydarzenia. Zwróćcie uwagę na bukiet panny młodej





No i Ola nam się definitywnie wyprowadziła, więc został pusty pokój. Na pokój ten chętkę miała od dłuższego czasu Ula. Jęczała, płakała, nudziła. W końcu ulegliśmy i w zeszły weekend przeprowadziliśmy ją do dawnego pokoju siostry. A trzeba Wam wiedzieć, że moja córka już kilka razy zmieniała pokoje w domu. Zawsze najfajniejszy jest ten, który akurat nie jest jej. Miała zakusy na pokój Patryka, podobał jej się pokój taty, no i oczywiście mój pokój szyciowy. Tylko ja bywałam na tyle słaba, że udawało jej się namówić mnie za zamianę. Młoda ma szczęście, że ja też lubię zmiany. Poza tym nigdy się tak dokładnie nie posprząta jak przy przeprowadzce ;) 
No i w związku z tym, że młoda wyprowadziła się na górę został po niej mój pierwszy szyciowy pokój w tym domu, z dużą szafą, biblioteczką i dwumetrowym biurkiem. Jego największą zaletą zaś jest to, że ma okno od południa i w słoneczny dzień jest niesamowicie oświetlony. 
Wróciłam więc na stare śmieci. Zabrałam ze sobą wszystkie swoje pamiątki. Na przykład elfa kupionego w Pizie, i wyglądającą zza szyby lalkę kupioną w Peniscoli w Hiszpanii:

Zabrałam swoją pamiątkową kapę uszytą z bloków, które stworzyły dla mnie dziewczyny z Kołderek za jeden uśmiech, oraz poduszkę cathedral windows, która wygrała konkurs na starym forum Craftladies

I wszystkie potrzebne do (ż)szycia akcesoria, umieściwszy je w cudownie słonecznym miejscu:

Jak już się urządziłam to rzuciłam się do szycia bo zawsze "nowe" miejsce napędza mnie do działania.
Ponieważ z uwagi na mój aktualny stan wszystko robię duuuużo wolniej, ta nowa rzecz powstaje z większym namaszczeniem. Teraz jestem na zwolnieniu,więc mam dużo czasu. Problem jednakże polega na tym, że nie za bardzo mogę siedzieć przy biurku, więc tym bardziej muszę przerywać szycie i zajmować się czymś innym. Więc w przerwach pomiędzy leżeniem z książką a leżeniem z kompem powstaje takie coś:



Co to będzie, co to będzie?...
Wszystko w swoim czasie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz